Ostatnie kilkanaście godzin to istny wysyp komentarzy pod nazwiskiem selekcjonera reprezentacji Polski, choć chyba nikt nie ma wątpliwości, że przed powinniśmy wstawić „byłego”. Piłkarze, kibice, sztab – nikt nie bierze pod uwagę baraży, w których poprowadzi nas Portugalczyk. Czara goryczy się przelała.
W ostatni dzień świąt Bożego Narodzenia Paulo Sousa postanowił zrobić prezent-niespodziankę Cezaremu Kuleszy. Trener poprosił o pilne połączenie się z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. I nie, Sousa nie spóźnił się z bożonarodzeniowymi życzeniami – było pewne, co będzie tematem rozmów. „Dziś zostałem poinformowany przez Paulo Sousę, że chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z PZPN-em z powodu oferty z innego klubu. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera. Dlatego stanowczo odmówiłem.” – taką informację chwilę po godzinie 16:00 przekazał prezes na swoim Twitterze. Spotkania barażowe coraz bliżej a środowisko PZPN zostało na lodzie. Związek jednak nie próżnował i od razu zapoczątkował proces znalezienia nowego szkoleniowca.
Piłkarska społeczność rozpoczęła poszukiwanie selekcjonera. Kandydaci na stanowisko? Czesław Michniewicz, który wcześniej współpracował z kadrą młodzieżową; Jacek Magiera, czyli obecny szkoleniowiec Śląska Wrocław; Michał Probierz, który niedawno opuścił Cracovię; Ireneusz Mamrot, który na święta został zwolniony z Jagiellonii czy Adam Nawałka, który prowadził już kadrę m.in. podczas pamiętnego EURO 2016.
Najbliżej rozpoczęcia współpracy z reprezentacją Polski jest ostatni z wymienionych. Według informacji „TVP Sport” Adam Nawałka jest w stanie pomóc kadrze. Były selekcjoner postawił jednak jeden warunek – obejmie zespół tylko na spotkania barażowe (o ile będą dwa). Polska swoją przygodę rozpocznie już za niecałe trzy miesiące – 24 marca na Łużnikach zmierzy się z Rosją. W przypadku wygranej kadra 29 marca stanie oko w oko ze Szwecją bądź Czechami.